Piegi na pożegnanie lata…

Aga oczarowała mnie pięknym spojrzeniem.. piegowatym spojrzeniem, takim które nie pozwala się odwrócić. Siedzisz i się gapisz… ja też zapragnęłam mieć własny kwadrat z takimi oczami Agnieszki R.

Koniec lata, ostatnie jeszcze cieple poranki, piękna modelka i tysiące wizji.. idealne warunki, żeby stworzyć coś wyjątkowego. Pobudka 5:30.. a czemu nie, w końcu na tę sesję obie czekałyśmy ponad rok a raczej.. pierdoły nie potrafiłyśmy się zebrać, żeby pokonać te kilka kilometrów na trasie Łódź – Jabłonna. Miejsce wybrane, grupa wsparcia w komplecie i tylko jednej rzeczy zabrakło…. słońca: ( Jak na złość tylko czasem łaskawie wyglądało… Ale czy przy takiej modelce może pójść coś nie tak ?? eee no poza uchybieniami w pracy fotografa oczywiście.
Myk myk… Dobrze było gościć u siebie Agę. Było super.. w końcu ta sesja, to był mój prezent urodzinowy : )

A wyglądał on tak..

A gdzieś za plecami rzecz jasna biegała moja ekipa wsparcia z niezastąpioną mentorką Dorotą na czele : ) chyba w końcu udało mi się ją sportretować…
Dziękuję Ekipo ; )
ps. zapomniałabym o najważniejszym, przecież jeszcze jednym naszym wspólnym dziełem był oto ten tort : )

Poranek w słońcu..

Poranek zawsze zaczyna się od wieczoru.. no może od późnego popołudnia pełnego komarów. Jednym słowem Ania zawsze ma ze mną ciężko : ) owady, duchota i starszy pan na wałach pilnie obserwujący hasające panie wśród traw… tak hasające:

To popołudnie było tylko namiastką naszych wcześniejszych planów zdjęciowych, do których w końcu dojść musiało. Słońce, ciepełko, niby zaciszne miejsce wśród wędkarzy i piękna Anna… idealne okoliczności sielanki fotograficznej. Oj było warto wstać o świcie.

Zapraszam, zobaczcie to moimi oczami.

Dziękuję dziewczyny : )

Marcela..

Z Marcelą umawiałam się chyba od roku, ale jakoś nie dość dobitnie. Tego lata się w końcu udało i powiem szczerze warto było poczekać : )

Pierwsze spotkanie i wielkie zaskoczenie. Drobna, urocza istota, o długich blond włosach i urodzie młodego dziewczęcia, ehh ale ile w niej kobiecości i na dodatek pomysłów na każdą klatkę. Ta krótka sesja była zdecydowanie sesją owocną.

Jedna klisza, 12 klatek.. noo kilka nie wyszło ; ) Taka już nieco ślepa się robię na stare lata, ale zapraszam do oglądania.

A jako, że zaczynam powoli obłaskawiać i cyfrę, oto kilka klatek bezkliszowych : )


Zdecydowanie proszę o więcej spotkać z Marcelą : )

Wiosna z brzuszkiem..czyli takie małe hop w przeszłość…

To była niezwykła majowa sesja i właściwie tylko i wyłącznie dzięki modelce. Ania z brzuszkiem, pełna radości, energii.. powaliła nas swoją wytrwałością. Ja już padałam z nóg, a ona czekała na kolejne kadry. Dziewczyno chyba masz w sobie jakiegoś małego supermena : )
Wiosna i nadzieja.. piękne połączenie.
Oglądajcie.

Tworzy się..

Czas przejrzeć wszelkie zakamarki mojej fotograficznej szuflady, ale czy warto aż tak głęboko zaglądać?! Może skupie się nad tym co się działo w tym roku… szczególnie, że rok 2012 był jak dla mnie rokiem artystycznie martwym. Chociaż… krótkich wytchnieniem było spotkanie z Wiktorią. Urocza dziewczyna, piękne włosy.. kusząca w kadrze..

Po więcej zajrzyjcie do galerii : )

Wracając do szperania.. Czasem stwierdzam, że mam tego wszystkiego już za dużo. Kadry się powtarzają a jakość zdjęć wcale nie jest lepsza. Nie mniej po tak pustym okresie nabrałam nowych sił i chce mi się tworzyć. Było tak:

Wiosna… dość późna i bardzo szybka, ale……kwitnąca drzewami owocowymi, czarująca przepychem bzów i urokiem sielskich poranków. Najpierw była Ania i zabawa porannym, bardzo intensywnym.. trudnym światłem. Z pomocą Doroty i Pawła jakoś daliśmy radę. Kasia i piękne białe kwiatki. Taka niewinność, lekkość w każdym kadrze. Sama przyjemność. Ma się wrażenie, że zdjęcia pojawiają się zanim naciśniesz migawkę. I na koniec mała gonitwa z komarami za fioletem bzów.. Kasia ale już inna.. moja. Zdjęcia mówią same za siebie czysta elegancja, harmonia. Dobrze robi dla oczu. Więc kilka ujęć.. Zapraszam

 

Początki przy winie..

Dziś są moje imieniny i właśnie poznaję tajniki obchodzenia się z tą całą gmatwaniną literek i znaczków by… by w końcu mieć własną stronkę z moją twórczością, przesadnie przeze mnie nazwaną.. „artystyczną” 🙂 

Zapomniałam to prezent.. Kasiu, Mikołaju dziękuję 🙂